SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Tomasz Raczek: Pojęcie „kultura wysoka” to anachronizm

- Na naszych oczach zmieniają się dosłownie wszystkie definicje zjawisk związanych zarówno z kulturą, jak i z mediami. Nie ma już dziedziny życia dawniej nazywanej „kulturą”, ani nie ma tego, co się przywykło nazywać „mediami” - mówi Wirtualnemedia.pl Tomasz Raczek.

Tomasz Raczek podkreśla, że zarówno kultura, jaki i media rozpływają się, łączą, wzajemnie przenikają w przestrzeni wirtualnej i tam obserwujemy najważniejsze dokonania, odkrycia, manifestacje związane z nimi oboma. - Większość ludzi i instytucji korzysta jeszcze ze starych szufladek w swoich mózgach i nie pojmuje, dlaczego z dnia na dzień one pustoszeją. Wywołuje to frustrację, lęk, agresję, a nawet fobię u tych z niewielkimi zdolnościami przystosowawczymi, bo nie potrafią sobie poradzić z utratą dawnego status quo - podkreśla Raczek.

- Ja należę do entuzjastów rewolucji, a na dodatek mam duszę pioniera - lubię robić coś po raz pierwszy. Cieszy mnie więc, że kultura stopiła się w świecie elektronicznym z mediami społecznościowymi, że technologia uzyskała pod względem kreatywności poziom sztuki, a słowa wyzwoliły się z ograniczeń gramatyki i ortografii, stając się plastyczną materią komunikacji, używającą do rozwoju wyobraźni abstrakcyjnej - kontynuuje znany dziennikarz oraz m.in. szef wydawnictwa Latarnik.

Z Tomaszem Raczkiem rozmawialiśmy także m.in. o miejscu tematyki gejowskiej w polskich mediach. - Tematyka gejowska dawno już nie jest tabu w polskich mediach. Wręcz przeciwnie - powiedziałbym, że ostatnio jest raczej modna. Dotyczy to zresztą nie tylko gejów, ale także lesbijek i na przykład osób transseksualnych. Zainteresowanie odbiorców tymi tematami jest duże. Jedyne czego czasem brakuje i to po obu stronach - to odwaga - zauważa Tomasz Raczek.

Dziennikarz jednocześnie dodaje, że - jego zdaniem - media powinny jeszcze więcej o tym mówić, pokazywać, dyskutować i zachęcać osoby homoseksualne (szczególnie te ze środowisk politycznych i sportowych) do unikania hipokryzji i odważnego mówienia kim naprawdę są.


Z Tomaszem Raczkiem, znanym publicystą i krytykiem rozmawiamy o miejscu kultury w polskich mediach, kondycji polskiej kinematografii i literatury, a także o tym, czy jest szansa, aby w Polsce pojawiły się poważne media skierowane do osób homoseksualnych.



Krzysztof Lisowski: Czy tematyka związana z kulturą jest prezentowana w polskich mediach w sposób wystarczający? Czy nie jest ona spychana gdzieś na bok, a triumfy święci tematyka show-biznesowa?

Tomasz Raczek: Uważam, że na naszych oczach zmieniają się dosłownie wszystkie definicje zjawisk związanych zarówno z kulturą, jak i z mediami. Nie ma już dziedziny życia dawniej nazywanej „kulturą”, ani nie ma tego, co się przywykło nazywać „mediami”. Jedno i drugie rozpływa się, łączy, wzajemnie przenika w przestrzeni wirtualnej i tam obserwujemy najważniejsze dokonania, odkrycia, manifestacje związane z nimi oboma. Większość ludzi i instytucji korzysta jeszcze ze starych szufladek w swoich mózgach i nie pojmuje, dlaczego z dnia na dzień one pustoszeją. Wywołuje to frustrację, lęk, agresję a nawet fobię u tych z niewielkimi zdolnościami przystosowawczymi, bo nie potrafią sobie poradzić z utratą dawnego status quo. Ja należę do entuzjastów rewolucji, a na dodatek mam duszę pioniera – lubię robić coś po raz pierwszy. Cieszy mnie więc, że kultura stopiła się w świecie elektronicznym z mediami społecznościowymi, że technologia uzyskała pod względem kreatywności poziom sztuki, a słowa wyzwoliły się z ograniczeń gramatyki i ortografii, stając się plastyczną materią komunikacji, używającą do rozwoju wyobraźni abstrakcyjnej.

Czy w ogóle funkcjonuje obecnie w mediach tzw. „kultura wysoka”? Niektórzy twierdzą, że zaczyna zacierać się granica pomiędzy kultura wysoką a show-biznesem?

Pojęcie „kultura wysoka” to oczywisty anachronizm. Podział na kulturę wysoką i masową był typowy dla wieku XX. W XXI wieku nie ma już sensu, bo przestrzeń elektroniczna skutecznie zabija wszelkie odruchy elitaryzmu. Literatura jest dziś przekazywana na tablety w plikach mobi, na równi z muzyką – w plikach mp4, obrazami – w plikach jpg. Zarówno książki, jak muzyka czy obrazy tworzone są za pomocą tych samych elektronicznych programów; kopiowane, odtwarzane i rozpowszechniane dzięki tym samym systemom operacyjnym i wirtualnym chmurom. Utwory pisane dla milionów (dotychczasowa kultura masowa) i utwory pisane dla koneserów (dotychczasowa kultura wysoka) powstają przy użyciu tych samych narzędzi i jednakowo są wszystkim dostępne. Nic już nie jest ani wysokie, ani niskie. Wszystko jest masowe.

W mijającym sezonie wiele mediów podjęło działania mające na celu przywrócenie rangi kulturze: TVP Info, TVP 2, TVP Kultura, radiowa Jedynka… Które z polskich mediów – Pana zdaniem – promuje kulturę najszerzej, najlepiej?

Najwięcej miejsca poświęcają kulturze (tej zgodnej z dotychczasową definicją) media publiczne: telewizja i radio. Są one najbardziej tradycyjne i najbardziej futurystyczne zarazem. Bo to, co dzisiaj proponują media komercyjne (sformatowane radia, telewizje, bliźniaczo podobne do siebie magazyny drukowane) jest formą schyłkową efektu zachłyśnięcia konsumpcjonizmem, skazaną na bliską zagładę. Przed nami w mediach nowy etap – epoka przewodników. Głównym problemem współczesnych ludzi staje się bowiem ogólnodostępny nadmiar wszelkich informacji, wśród których coraz trudniej torować sobie drogę do tego, co ważne i ciekawe. Urosła nam informacyjno-kulturowa dżungla, w której niezbędni do przeżycia będą dobrze poinformowani i znający skróty przewodnicy.

Jest Pan postrzegany m.in. jako ekspert filmowy. Jak Pan ocenia na ten moment kondycję polskiej kinematografii?

Kino w Polsce ma się nieźle w kategorii filmów autorskich (przeznaczonych dla nielicznej widowni) i bardzo źle w kategorii filmów gatunkowych (przeznaczonych dla widowni masowej). Artystów mamy, ale brakuje rzemieślników! Najbardziej jednak brakuje nam fachowców z pogranicza sztuki i biznesu: producentów. I znowu uważam, że ten problem może skutecznie rozwiązać przejście filmu do świata elektronicznego – z łatwiejszym i powszechniejszym dostępem dla ludzi, których kreatywność nie jest uzależniona od statusu wykształcenia, dostępu do kasy, ani przebywania w odpowiednim towarzystwie.

A jakie jest miejsce kina w mediach?

W mediach internetowych film prezentowany jest wszechstronnie, szybko i coraz częściej fachowo. W mediach tradycyjnych (prasa, radio, tv) – coraz gorzej: po łebkach, niekompetentnie, bez jasnego odróżnienia recenzji od promocji.
 
Są na świecie jakieś przykłady mediów filmowych, z których moglibyśmy brać przykład?

Dla mnie przykładem umiejętnego połączenia działalności w mediach tradycyjnych (książki, gazeta, telewizja) oraz elektronicznych (blog, leksykon, interaktywny system Q&A w internecie) jest wybitny amerykański krytyk filmowy Roger Ebert, który chyba w najdoskonalszy sposób potrafił połączyć tradycję z nowoczesnością w tej dziedzinie.

Założył Pan wydawnictwo Latarnik. Jak Pan ocenia współczesny potencjał literatury polskiej?

Założony przeze mnie i Marcina Szczygielskiego Latarnik nie zna podziału na literaturę wysoką i niską. Nie jesteśmy w ogóle typowym wydawnictwem, bo ukazują się tutaj tylko książki autorów, których osobiście poznałem, lubię i uważam, że nadajemy na podobnej fali. Są wśród nich dziennikarze, aktorzy, piosenkarki, pisarze, kabareciarze i dramaturdzy. Zawsze mamy długą kolejkę pozycji czekających na wydanie, a to oznacza że z mojego punktu widzenia o kryzysie nie może być mowy.

Co trzeba zrobić, aby odnieść sukces wydawniczy w naszym kraju?

Najlepiej po prostu napisać dobrą książkę, a potem być gotowym na aktywne wspieranie jej udziałem w promocyjnych spotkaniach zarówno w realu, jak w radiu, telewizji i wszelkich innych mediach. Trzeba też mieć w sobie to coś, co przykuwa uwagę czytelników-widzów i zostaje w ich pamięci. Trzeba mieć charyzmę! Samo dobre pisanie już nie wystarczy.

Czy zgadza się Pan z twierdzeniem, że w naszym kraju w mediach panuje swoisty układ i np. w świecie literatury na łamy mediów mogą się dostać tylko ci pisarze/poeci, którzy są znajomymi dziennikarzy lub naczelnych, pozostali tkwią gdzieś w próżni?

Uważam, że – tak jak wszędzie – znajomości ciągle się przydają, ale nie decydują o ostatecznym sukcesie. Ja nigdy nie miałem żadnych koneksji, znajomości ani pleców, a od wczesnych lat szkolnych ani przez chwilę nie tkwiłem w zawodowej próżni. Sam sobie wymyślam drogi dotarcia do moich odbiorców i ciągle robię to na nowe sposoby.

Jest Pan jedną z tych osób, które dokonały coming outu. Czy doznał Pan ze strony mediów jakichś negatywnych ocen w związku z tym, że przyznał się Pan do bycia gejem?

Nie, nigdy.

Czy tematyka gejowska jest w naszym kraju w mediach wciąż tematem tabu?

Nie, tematyka gejowska dawno już nie jest tabu w polskich mediach. Wręcz przeciwnie – powiedziałbym, że ostatnio jest raczej modna. Dotyczy to zresztą nie tylko gejów, ale także lesbijek i na przykład osób transseksualnych. Zainteresowanie odbiorców tymi tematami jest duże. Jedyne czego czasem brakuje i to po obu stronach – to odwaga.

Co zrobić, aby media z odwagą propagowały większą tolerancję wobec osób homoseksualnych?

Jeszcze więcej o tym mówić, pokazywać, dyskutować i zachęcać osoby homoseksualne (szczególnie te ze środowisk politycznych i sportowych) do unikania hipokryzji i odważnego mówienia kim naprawdę są.

Dlaczego w Polsce nie ma tak naprawdę poważnego, merytorycznego medium, dla którego grupą docelową byłyby osoby homoseksualne? Czy jest w ogóle szansa, aby takie medium powstało?

Tak, jest szansa. Z tego co mi wiadomo istnieje kilka projektów, które wkrótce mogą wypełnić tę lukę. To także wielkie zadanie dla polskiej kinematografii, która z niezrozumiałych dla mnie powodów od jakiegoś czasu opóźnia realizację filmów poświęconych homoseksualistom, które są w różnych stadiach przygotowań.

Pana plany zawodowe na najbliższe miesiące?

Tego lata zamierzam napisać książkę o wszechmogącym.

O rozmówcy
Tomasz Raczek – krytyk filmowy i publicysta, wydawca (Instytut Wydawniczy Latarnik), dyrektor kanałów filmowych platformy „n”, autor programów telewizyjnych w TVP 2, Canal+, Kino Polska oraz w Polsacie, a także radiowych (PR 2, TOK FM, RMF FM, Radio Klasyka). Laureat „Wiktora” oraz nagród za osiągnięcia w dziedzinie krytyki artystycznej, ukończył wydział wiedzy o teatrze w warszawskiej Akademii Teatralnej (1981). Publikował na łamach m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polityki”, „Filmu”, „Kina”, „Ekranu”, „Pani” oraz „Wprost”. W 1992 roku stworzył od podstaw polską edycję „Playboya” i został jego pierwszym redaktorem naczelnym, w 2001 wprowadził na polski rynek prasowy tygodnik „Gala” (jako dyrektor programowy Wydawnictwa Gruner+Jahr Polska). Był recenzentem teatralnym i filmowym, kierownikiem literackim Teatru Komedia w Warszawie, Teatru Rozrywki w Chorzowie i Teatru Muzycznego w Gdyni oraz Zespołu Filmowego „Oko”, wicedyrektorem TVP 2, wykładowcą w Wyższej Szkole Dziennikarskiej. W roku 2002 wraz ze swoim życiowym partnerem, Marcinem Szczygielskim, założył wydawnictwo specjalizujące się w wydawaniu książek o mediach i pisanych przez ludzi mediów – Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego.

Dołącz do dyskusji: Tomasz Raczek: Pojęcie „kultura wysoka” to anachronizm

17 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
olo
nie ma sie z czego cieszyc
nadmiar bredni pod haslem innowacji
to jest szum,na ktory nikt nie zwraca uwagi
rownodostepne dla wszystkich,to dobrze,za 5 zl
co nie znaczy,ze nie elitarne,bo nie na kazdy rozum
co do analizy kina,to brak artystow !! rzemieslnikow pelno
i dlatego powstaje taki Kac wawa,w koncu zagrany,zmontowany
nie przez analfabetow :))
a co do gejow,to o czym tu gadac i epatowac ?
czy ktos opowiada o ilosci sluzu w pochwie
liczac na zainteresowanie publiczne ?
0 0
odpowiedź
User
czesl
Co pedał może powiedzieć na temat kultury Gdy pytano p. Raczka kto kogo wybrał na prtera homo p.. Raczek dumnie oświadczył Ja gdy zobaczyłem jego zgrabną dupke . Ot wysoka kultura pedałów.
0 0
odpowiedź
User
Marcin
„a słowa wyzwoliły się z ograniczeń gramatyki i ortografii, stając się plastyczną materią komunikacji” – to jest dramat!
Do tego dodajmy idiotyczne anglicyzmy, wynikające zwyczajnie z niewiedzy…
BE BE BEE BBBEEEEEE
0 0
odpowiedź