SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Wyciekł cały raport komisji TVN ws. Kamila Durczoka. Obawy przed procesami z dziennikarzem i poszkodowanymi

Dziennikarz Tomasz Szymborski ujawnił cały raport komisji TVN badającej pogłoski o mobbingu i molestowaniu w redakcji „Faktów”. Z dokumentu wynika, że stacja nie podała opinii publicznej szczegółów sprawy, obawiając się pozwów ze strony Kamila Durczoka i poszkodowanych osób.

Kamil Durczok, fot. TVN Kamil Durczok, fot. TVN

Komisja TVN weryfikująca pogłoski o mobbingu i molestowaniu w redakcji „Faktów” od połowy lutego do początku marca br. przeprowadziła wywiady z 37 obecnymi i byłymi pracownikami stacji, z których niektórzy sami się zgłosili, a inni zostali o to poproszeni. W raporcie końcowym stwierdziła, że trzy zatrudnione osoby mogły być narażone na niepożądane zachowania (zaoferowano im rekompensatę pieniężną). Jednocześnie za porozumieniem stron rozwiązano umowę z redaktorem naczelnym „Faktów” Kamilem Durczokiem. W informacji prasowej nie wskazano go jednak jako winnego owych zachowań wobec poszkodowanych, nie powiązano w żaden sposób z tą sprawą.

Wcześniej tygodnik „Wprost” w kilku tekstach opisał, że Kamil Durczok stosował w redakcji mobbing, molestowanie i ostre zarządzanie. W pierwszym artykule anonimowa gwiazda telewizyjna skarżyła się na takie zachowanie swojego szefa (też nie podano jego nazwiska ani nazwy stacji), natomiast w kolejnych anonimowa była researcherka „Faktów” twierdziła, że Durczok mobbingował ją m.in. wysyłając SMS-y z propozycjami prywatnych spotkań, a inni pracownicy redakcji (też anonimowo) opisywali niestosowne zachowania szefa, np. wybuchy złości (więcej na ten temat).

Durczok natychmiast w wywiadzie w TOK FM kategorycznie zaprzeczył, jakoby dopuścił się molestowania lub mobbingu, chociaż przyznał, że ma ostry styl zarządzania. Na czas pracy komisji udał się na urlop, na krótko trafił też do szpitala i na zwolnienie lekarskie.

Dwa tygodnie temu fragmenty raportu komisji TVN przedstawili na portali Kulisy24.com Sylwester Latkowski i Michał Majewski, którzy we „Wprost” opisywali sprawę Kamila Durczoka (serwis uruchomili w czerwcu br., po tym jak wiosną zostali zwolnieni z tygodnika). Z ich publikacji wynika, że były szef „Faktów” wobec dwóch podlegających mu kobiet dopuścił się czynów noszących znamiona molestowania, a wobec czterech innych osób - mobbingu, a ponadto stosował w redakcji zarządzanie przez strach i wywoływał o wiele bardziej stresującą atmosferę niż inni redaktorzy prowadzący (przeczytaj szczegóły).

W piątek wieczorem dziennikarz Tomasz Szymborski - w przeszłości pracujący w „Rzeczpospolitej” i „Dzienniku”, a obecnie współpracujący m.in. z wPolityce.pl - na swojej stronie internetowej opublikował fotokopie polskiego tłumaczenia całego raportu komisji TVN. Znajdują się tam ujawnione wcześniej przez Kulisy24.com ustalenia na temat zachowań Durczoka noszących cechy mobbingu i molestowania.

Cały raport pokazuje również, dlaczego nadawca nie zdecydował się otwarcie podać powodów zakończenia współpracy z Kamilem Durczokiem. Komisja zaproponowała bowiem zarządowi firmy opublikowanie bardzo zachowawczego, wyważonego komunikatu prasowego, żeby - jak uzasadniła - „dostarczyć niezbędnych informacji, a zarazem chronić Spółkę przed ewentualnym pozwem ze strony Pana Durczoka”.

Gdyby dziennikarz został publicznie wskazany przez TVN jako winny niepożądanych zachowań, mógłby pozwać stację za naruszenie jego dóbr osobistych, a wtedy poszkodowane osoby musiałyby obciążające go zeznania złożone przed komisją powtórzyć w sądzie. „Praktyka wskazuje, że zeznania składane przed sądem są o wiele bardziej delikatne niż te składane przed wewnętrznym organem dochodzeniowym” - podkreśliła komisja, sugerując kierownictwu TVN, żeby najpierw skonsultowało z poszkodowanymi, czy są gotowi złożyć identyczne zeznania w sądzie.

Z drugiej strony komisja zwróciła uwagę, że poszkodowanych osób może być więcej niż trzy, które udało się jej ustalić. Jeśli TVN publicznie zaproponuje tym trzem zadośćuczynienie finansowe, pozostałe mogą wystąpić z podobnymi oczekiwaniami. „Spółka będzie wtedy musiała albo dokonać wobec nich zadośćuczynienia w tym samym stopniu, albo stanąć w obliczu pozwów sądowych, które spowodują, że będzie musiała ‘bronić’ Pana Durczoka i jego działań. Spółka została by zmuszona do wspólnego z Panem Durczokiem występowania przeciw tym roszczeniom” - spekulowała komisja.

Ponadto oceniła, że ustalone przez nią zachowania Kamila Durczoka są wystarczającą podstawą do dyscyplinarnego zwolnienia dziennikarza, mimo jego problemów zdrowotnych. Komisja nie zaleciła jednak takiego rozwiązania, ponieważ Durczok zeznał przed nią, że dyrektor TVN24 Adam Pieczyński wiedział od dawna o wielu jego niestosownych działaniach w redakcji, ale nie o tych związanych z molestowaniem seksualnym, więc te zarzuty musiałyby potwierdzić poszkodowane osoby. „Osoby te znalazłyby się w centrum możliwego postępowania sądowego i związanego z tym rozgłosu medialnego. Spowodowałoby to kolejne stresujące przeżycia u już pokrzywdzonych kobiet” - czytamy w raporcie. W tej sytuacji komisja zasugerowała zarządowi TVN, żeby poprosić Durczoka o rozwiązanie z nim umowy za porozumieniem stron.

Wiosną br. były szef „Faktów” wytoczył wydawcy i dziennikarzom „Wprost” dwa procesy o naruszenie dóbr osobistych. W pierwszym, dotyczącym tekstów o jego niepożądanych zachowaniach w redakcji, domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania. Pierwsi świadkowie zeznawali w nim pod koniec września. Ponadto Durczok oskarżył byłych dziennikarzy „Wprost” z art. 212 Kodeksu karnego o zniesławienie. Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.

Drugi proces dotyczy artykułu „Wprost” o wizycie Durczoka w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono materiały pornograficzne i ślady białego proszku. Dziennikarz domaga się za tę publikację przeprosin i 7 mln zł odszkodowania.

Z kolei byli dziennikarze „Wprost”, którzy pisali o Durczoku, w pozwie domagają się od niego przeprosin za porównanie w TOK FM ich pierwszego artykułu w tej sprawie do wojny hybrydowej.

Po doniesieniach „Wprost” działania w sprawie rzekomych nadużyć w redakcji „Faktów” podjęły warszawska prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy. Prokuratura orzekła, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie molestowania seksualnego, a inspekcja nie wykryła naruszania przez Durczoka prawa pracy.

W październiku Kamil Durczok wrócił do życia publicznego. W połowie października poprowadził debatę w ramach V Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw organizowanego w Katowicach, a tuż przed wyborami parlamentarnymi napisał felieton do „Dziennika Zachodniego”.

W ostatnich dniach Durczok ponownie trafił do szpitala, wskutek czego nie mógł być obecny na kolejnej rozprawie w procesie z „Wprost”.

Dołącz do dyskusji: Wyciekł cały raport komisji TVN ws. Kamila Durczoka. Obawy przed procesami z dziennikarzem i poszkodowanymi

18 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Krzysztof Jarzyna ze Szczecina
"researcherka" czy Wy redagujecie ten portal na Domaniewskiej????????
0 0
odpowiedź
User
j
Nie rozumiem dlaczego żona tego śmiecia broni jak on jedyne na co zasługuje to żeby mu ryj obić.
0 0
odpowiedź
User
Rambo
Nie rozumiem dlaczego żona tego śmiecia broni jak on jedyne na co zasługuje to żeby mu ryj obić.
Kase jej daje, a na reke, ktora karmi sie nie pluje ;)
0 0
odpowiedź