Na razie nie sprawdzają się przewidywania ekspertów z początku epidemii koronawirusa
w kwestii znaczącego spowolnienia na rynku nieruchomości. Co więcej, w obecnej sytuacji jest ukryta wielka szansa dla inwestorów, bo to wciąż jedna z najbezpieczniejszych lokat kapitału.
Zdaniem wielu analityków rynku nieruchomości każdy kryzys, to paradoksalnie szansa na udane inwestycje. Oczywiście nie jest proste, gdyż trzeba wiedzie, gdzie i kiedy, to zrobić, a później nie żałować. Podstawowe pytania brzmi, czy trzeba mieć zgromadzone duże środki pieniężne, by zacząć poruszać się na rynku nieruchomości? Niekoniecznie. Aktualnie niektórych Polaków mogą kusić niższe ceny hoteli, pensjonatów czy lokali usługowych. Wydaje się jednak, że to niepewna inwestycja, bo nie sposób przewidzieć kształtu i terminów dalszych obostrzeń oraz zakazów.
- Z kolei mieszkania i domy są mniej wrażliwe na te zawirowania, ale przede wszystkim w ten rynek można inwestować nie posiadając znacznych sum pieniędzy. Można na przykład zarabiać na tzw. flipach, wykorzystując kapitał inwestora – przekonuje Wojciech Orzechowski, organizator Warsztatów Inwestowania w Nieruchomości.
W najprostszym modelu kupujemy wtedy starsze mieszkanie i zajmujemy się jego remontem lub przeróbką, wygospodarowując w nim dodatkowy pokój mieszkalny, a potem sprzedajemy nieruchomość, zyskiem dzieląc się z inwestorem. Do naszych zadań należy wtedy koordynacja działań.
Dlaczego jeszcze warto inwestować na rynku nieruchomości? Aktualnie nasze pieniądze szybko tracą na wartości. Według danych Eurostatu inflacja w Polsce w lutym 2021 r. wyniosła 3.6%, co stanowiło najwyższy wynik w Unii Europejskiej. Do tego dochodzą bliskie zeru stopy procentowania lokat, co sprawia, że banki mogą być zmuszone do wprowadzenia opłat za „trzymanie” pieniędzy na kontach.
- Polityka pieniężna rządu, w połączeniu z obostrzeniami obecnymi na całym świecie, tworzą sytuację, w której inwestorzy muszą poszukiwać lokat kapitału jak najmniej zależnych od nominalnej wartości pieniądza. I tu jest dobra wiadomość, bo wartość rynku mieszkań w Polsce wciąż rośnie. Tendencja ta utrzymuje się zarówno w większych, jak i mniejszych miastach – zapewnia Orzechowski.
Oczywiście, aby zacząć inwestować trzeba posiadać pewną wiedzę. Można zacząć od kursów i książek. Orzechowski sam jest autorem kliku popularnych książek o tej tematyce. Przede wszystkim jednak ma ogromne doświadczenie i praktykę.
– Uczyłem się na swoich błędach. Dzisiaj uczę innych, jak ich nie popełniać. Zawsze jest mi trochę wstyd, gdy o tym mówię, ale kilkanaście lat temu stałem na krawędzi bankructwa. Nie ma prostych sposobów na szybkie zarabianie pieniędzy, jest tylko ciężka praca i odpowiednie wyczucie czasu – twierdzi autor warsztatów.
Paradoksalnie obecna niestabilna sytuacja na świecie sprzyja inwestorom chłonnym na wiedzę doświadczonych ekspertów. Prawdopodobnie, gdyby nadal mieli poczucie stabilizacji, nigdy nie zdecydowaliby się na poważną edukację inwestycyjną i odważne ruchu.
- Myślę, że dzisiaj sukces leży w sprzedaży z wykorzystaniem nowych technologii i nowoczesnych narzędzi komunikacyjnych. W tej chwili firmy muszą postawić przede wszystkim na nowe sposoby docierania do klienta, przekonywania go i uzyskiwania wysokich wyników. Kluczowa kwestia to kreatywność i umiejętne podejście sprzedażowe – zdradza Orzechowski.
Czy zatem kryzys może się stać kuźnią skutecznych inwestorów? Zdaniem Orzechowskiego, jeśli ludzie z kapitałem będą odporni na pesymistyczne prognozy niektórych ekspertów, to na przerzedzonym rynku, nie tylko zarobią, ale także czeka ich fascynująca przygoda.
– Mniejsza konkurencja w kupowaniu, a z drugiej strony dobra podaż atrakcyjnych nieruchomości, to wielka szansa na inwestycję w najlepsze możliwe mieszkania. A inwestować warto, bo w pracy zawodowej dominuje home office, ludziom potrzebne są większe lokale mieszkalne. A także domy, najlepiej z ogródkami, w których będą mogli pracować jak najbardziej komfortowo.
Nie zapominajmy jednak jaki jest główny cel inwestowania. Ma on służyć temu, abyśmy osiągnęli jak największą wolność finansową. Dochody z inwestycji mają dać nam spokój i pozwolić pracować mniej.