Monika Mikowska: nie pracujemy za darmo, przetargi mają kulawe procedury
Agencje, błagam, ogarnijcie się wreszcie! Szanujcie swój czas, swoje zespoły, swój know-how. Kochane korporacje, pobudka! Jeśli takie talenty jak my, nie mogą przebić się przez mur i szereg procedur, to znaczy, że w Polsce dotarliśmy do szklanego sufitu, od którego się wreszcie odbijemy i popłyniemy w inną stronę - pisze Monika Mikowska, współwłaścicielka agencji mobee dick i autorka bloga jestem.mobi.
Po trzecie,
PRZY TAK DUŻYM POZIOMIE NIEWIEDZY NASZA PRACA JEST SYZYFOWA.
W trakcie przetargu bardzo trudno jest dobrze zdebriefować klienta. Im większe zapytanie ofertowe, tym bardziej sformalizowany tryb zbierania pytań od agencji. I mniejsza chęć klienta do wejścia w dialog z agencją. Gdy przeglądam odpowiedzi klientów na pytania, które zadają agencję, co rusz trafiam na regułkę “Na tym etapie nie ujawniamy takich informacji.” i/lub „Liczymy na Państwa propozycje.” Jak zatem sensownie zabrać się do pracy na rzecz projektu, w którym niepogłębione są założenia, nieprzeanalizowany dotychczasowy performance, nieujawnione ograniczenia, nieznana ogólna strategia, itp.? Tylko na podstawie researchu rynku i przeglądu działań konkurencji? Przecież to błądzenie w ciemnościach. Wówczas faktycznie całość sprowadzi się do przygotowania ładnych obrazków.
Z całym szacunkiem, „ładne obrazki” to każda szanująca się agencja ma w portfolio. I właśnie portfolio i konstruktywna rozmowa f2f powinna wystarczyć klientom do przekonania o kompetencjach agencji.
Po czwarte,
NIE ZABIERAMY SIĘ DO PRACY OD… KOŃCA.
Klient zazwyczaj prosi o projekt strony głównej/ ekranu startowego/ dashboardu i plus minus 2 kolejne podstrony. Doświadczona agencja wie, że za projekt strony głównej nie powinno zabierać się w pierwszej kolejności. Najlepiej tworzyć go dopiero po opracowaniu wszystkich kluczowych user flowów w produkcie, aby mieć pewność, które z nich i w jakim stopniu powinny znaleźć odzwierciedlenie na dashboardzie. To oznacza, że najpierw powinno powstać kilka/ kilkanaście innych widoków podstron, zanim przejdzie się do dashboardu. Aby spełnić wymagania klienta, któremu wydaje się, że agencji zajmie to max 2 dni, trzeba praktycznie przepracować całą architekturę informacji w produkcie, aby móc uzasadnić taki i a nie inny projekt dashboardu. Dobry projekt wymaga o wiele więcej pracy niż się laikom wydaje.
Po piąte,
UPEWNIJMY SIĘ, CZY OBUSTRONNIE TAK SAMO ROZUMIEMY, CZYM JEST ‚UX’.
Tu dochodzimy do wątku, który zasługuje na osobny wpis. Jeśli agencja UX-owa jest zaproszona do przetargu i jest proszona o zrobienie jakiejś grafiki na dzień dobry, to znaczy nie mniej nie więcej, że klient interpretuje pojęcie „UX” jako po prostu „jeszcze ładniejsze obrazki”.
Design is not just what it looks like and feels like. Design is how it works.
[Steve Jobs]
W projekcie cenionym przez jego użytkowników design powinien być “niewidoczny”. W projekcie powinno się oceniać flow, intuicyjność projektowanego rozwiązania i czas realizacji danej operacji, a tego nie sprawdzi się na dwóch-trzech widokach, o które klient prosi w przetargach.
Poza tym, i od tego powinnam zacząć: projektowania nie zaczyna się w Photoshopie. Projektowania nie zaczyna się nawet w Axure.
UI design starts with words.
[Jason Zimdars]
My współpracę z klientem zaczynamy od analiz i warsztatów, podczas których rozkładamy na czynniki pierwsze szczegółowe wymagania – te faktyczne, a nie tylko te zapisane w briefie, być może wymyślone tylko na potrzeby przetargu. Takiej fachowej analizy nie zrealizujemy na etapie konkursu ofert. Należy ją zrobić w momencie, gdy faktycznie klient chce z nami pracować, bo w innym przypadku szkoda i naszego i jego czasu. Kolejnym krokiem natomiast powinny być… badania potrzeb osób, dla których projektujemy. Bo nie projektujemy ani dla klienta ani dla siebie, tylko dla zwykłych ludzi, którzy tego produktu mają używać na co dzień, prawda? Gdzie więc czas i miejsce na skierowanie się do nich na etapie przetargu? Mission impossible.
Podsumowując…
W mobee dicku do każdego projektu podchodzimy na poważnie i z pełnym zaangażowaniem. Naprawdę nie znosimy poczucia bezsensu tworzonych rozwiązań.
Klient od początku współpracy powinien być naszym partnerem w projekcie a nie oblubienicą, z którą randkujemy w ciemno i dopiero zgadujemy, czego potrzebuje, co lubi a czego nie.
Takich przetargów nie omijamy. Składamy do nich naszą ofertę, ale wybrakowaną o pożądane projekty. Przedstawiamy w niej opis procesu, do którego klienta zapraszamy. Żmudnie tłumaczymy, na czym polega proces UX design, jakie są kolejne kroki i dlaczego nasza odmowa to nie fanaberia a zdrowy rozsądek.
Niby mamy takie super podejście, niby nie jesteśmy jedyni, niby wielu z Was kiwa teraz głową z aprobatą nad tym tekstem, ale gdy uczestniczymy w kolejnym przetargu słyszymy zaklęcie: “a WSZYSTKIE agencje przygotowały!”
Czy ma sens kolejny apel o zmianę?
Teoretycznie mogłabym tym postem zaapelować o dwie rzeczy:
Agencje, błagam, ogarnijcie się wreszcie! Szanujcie swój czas, swoje zespoły, swój know-how.
Kochane korporacje, pobudka! Jeśli takie talenty jak my, nie mogą przebić się przez mur i szereg procedur (które jak sami w skrytości ducha przyznajecie, nie są uniwersalne i idealne), to znaczy, że w Polsce dotarliśmy do szklanego sufitu, od którego się wreszcie odbijemy i popłyniemy w inną stronę (np. z ziemi polskiej na zachód:).
Mimo, że jestem człowiekiem idei i mam bardzo dużą wiarę w ludzi, to jednak mam świadomość, że mój post nic nie zmieni. Nie jestem ani pierwsza ani ostatnia, która występuje z taką opinią.
Pamiętam, jak 3,5 roku temu usłyszałam bardzo wymowne zdanie od dyrektora zarządzającego bardzo znanej i liczącej się polskiej agencji:
„Monika. Rynek jest skurwiały. Musisz się dostosować, jeśli chcesz na nim przetrwać”.
– Bzdura! – odpowiedziałam wtedy i dziś odpowiadam identycznie. Nie wchodzę i nie zamierzam wchodzić do tego bagienka.
Dla tych, co przescrollowali się do dołu:
Jesteśmy jedną z nielicznych, liczących się na rynku agencji, która nie realizuje nieodpłatnie projektów na potrzeby zapytań ofertowych.
Byłoby nam oczywiście raźniej, gdybyśmy nie byli sami, naprzeciwko naszym współtowarzyszom na tym oceanie beznadziei…
Dlatego każdego dnia kwestionujcie status quo, jeśli w głębi ducha czujecie, że istniejący porządek rzeczy nie jest w porządku. Zarówno ludzie z agencji - jeśli czujecie, że dajecie się wykorzystywać w takich przetargach, jak i ludzie z korporacji - jeśli w głębi swoich serc czujecie ich bezzasadność.
Zmiany są trudne. Nie przychodzą łatwo. Potrzeba determinacji i konsekwencji, o które niestety coraz trudniej w dzisiejszym świecie. Ale to właśnie ci, którym się chce, mogą więcej i osiągają więcej. Nigdy nie dajcie stłamsić swojego charakteru, energii i pazura. Powodzenia!
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Monika Mikowska: nie pracujemy za darmo, przetargi mają kulawe procedury
Artykuł sponsorowany. Artykuł sponsorowany. Artykuł sponsorowany. I trochę bełkotu plus trochę dziwnych zwierzeń.
Po pierwsze: w wielu przetargach zleceniobiorca jest wybrany już przed przetargiem a sam przetarg ma jedynie zalegalizować wybór
Po drugie: money, money, money; pieniądze pod stołem; niestety codzienność
Po trzecie: dla wewnętrznej przejrzystości w komisjach przetargowych zasiadują niejednokrotnie osoby niekompetentne, i nie chodzi tu bynajmniej o niekompetentne osoby z marketingu ale na przykład panią z działu zamówień czy dyrektora finansowego a wszyscy oni mają równe głosy
Tyle. Jutro też jest dzień.