Wyobraźmy sobie reklamę, w której uśmiechnięty mężczyzna przekonuje nas do zakupu nowej marki zupek dla dzieci. Fachowo, karmiąc niemowlę, któremu nic a nic nie ulewa się na śliniaczek, pewnym głosem wprowadza nas w arkana żywienia dzieci + przekonując, że właśnie ta zupka najlepiej posmakuje naszym pociechom. W końcu wszystkie, tfu, wszyscy wiemy jak trudno jest nakarmić małego niejadka... Czyżby?